Moje ulubione miasto, nie tylko w Azji, ale jedno z najładniejszych w jakich byłem. Pamiętam gdy trafiłem tam pierwszy raz w 2002 roku. Od początku zrobiło na mnie mega wrażenie. Z jednej strony typowa Azja- tysiące ludzi na ulicach, ściśnięte budynki, hałas, wszechobecne reklamy, nocą morze neonów. Ale też supernowoczesne- na wyspie Hongkong można przejść wiele przecznic nie dotykając stopą ziemi. Chodzimy czymś w rodzaju korytarzy, które łaczą budynki nad ziemią. I te wszystki bloki mieszkalne... od razy skojarzyły mi sie z "Piątym Elementem", jakby życie toczyło sie tu nie w dwóch, jak wszędzie, a w trzech wymiarach. Sformułowanie 'dżungla miejska' jest tutaj dosłowne, to naprawdę wygląda z daleka jak betonowy las.
Ale wystarczy wyjść trochę dalej, za jakiś wieżowiec, wspiąć sie na wzgórze i od razu jesteśmy w dżungli, tropikalna roślinność jakby jęzorami wdziera się do miasta. Jest mnóstwo terenów zielonych, różnych tras na piesze wycieczki.
Takie mini państwo w pigułce- jest i nowoczesne city, i kultura chińska, i duży kontakt z naturą.