Jedno z najpiękniejszych miejsc jakie widziałem w Chinach - Jiuzhaigou - znajduje sie w Syczuanie. Jest to duży park narodowy, w górzystej okolicy z wieloma jeziorami, wodospadami. Co jest tam mega charakterystyczne to kolor wody w owych jeziorach - turkusowy, błekitny, zielonkawy.
Miejsce zachowało sie w tak dobrym stanie pewnie dlatego że znajduje się w trudno dostępnym terenie i jeszcze kikadziesiąt lat temu było praktycznie nieznane. I zaraz po 'odkryciu' stworzono tam rezerwat. Inaczej pewnie już dawno woda stałaby się mętna, a wszystko co żyje zjedzone ;) . Jiuzhaigou jest wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Jesień to podobno najlepsza pora roku na zwiedzanie, z oczywistych względów wizualnych. Ja byłem tam o jakieś 2 tygodnie za wczesnie, bo jeszcze nie wszystkio było żółto-czerwone.
Na terenie parku znajduje się kilka wiosek tybetańskich (stąd nazwa jiuzhaigou - dolina dziewięciu wiosek). Oficjalnie park można zwiedzać tylko w określonych godzinach w ciągu dnia. Pod wieczór pracownicy sprawdzają czy są jeszcze jacyś zwiedzający i nawołują wszystkich do opuszczenia. Jednak lokalni mieszkańcy z chęcią dorabiają sobie goszcząc turystów. Można się z nimi łatwo dogadać, tylko należy to zrobić dyskretnie, tak by nie zauważyli nas strażnicy parku. I jak już będziemy w tybetańskim domu, lepiej siedzieć w środku i nie chodzić po okolicy by nie narażać tych ludzi na nieprzyjemności.
Wnętrze domu tybetańskiego
Takie widoki inspirowały twórców tych wszystkich chińskich malowideł
Niestety jest to typowa chińska atrakcja turystyczna (nie widać tego na zdjęciach, starałem się ;) ) czyli tłumy, tłumy, tłumy... gigantyczna brama u wejścia do parku, dziesiątki małych autobusów kursujące przez cały dzień. Odległości między poszczególnymi jeziorami są duże i często nie da się nawet przejść miedzy nimi samemu wiec trzeba skorzystać z autobusów.
Tutaj możemy zauważyć, że praktycznie cała droga wzdłuż wodospadu jest pełna turystów
Byłem tam w sumie dwa dni, jednak pogoda średnio dopisała- przez połowę pobytu lał deszcz, przez resztę czasu okoliczne góry i lasy spowite były przez mgłę